czwartek, 7 stycznia 2016

Uwaga!

Uwaga! 

Tylko nie zabijajcie mnie! Oficjalnie... zamykam bloga! Wiem że niektórym osobom się to nie spodoba ale nie mam weny i utknęłam w jednym punkcie i nie wiem co pisać dalej dlatego podjęłam taką decyzję. Ale nie ma tego złego. :)

Piszę nowego bloga na którym też będę pisać o StarWars. 

 http://historiaahsokitano.blogspot.com/  

czwartek, 31 grudnia 2015

OGŁOSZENIA!!!

DO 4.01'15 (PONIEDZIAŁEK) NAPISZĘ JEDEN POST NA TYM I DRUGIM BLOGU. OD 5.01'15 BĘDĘ PISAĆ O WIELE MNIEJ PONIEWAŻ POWIEDZIAŁAM SB ŻE OD NOWEGO ROKU BD SIĘ LEPIEJ UCZYĆ. WIĘC... OD 6.01 BĘDĘ WKUWAĆ PONIEWAŻ 7.01 IDĘ DO SZKOŁY... :(
TAKŻE NIE ZDZIWCIE SIĘ JEŚLI DŁUGO MNIE NIE BĘDZIE.
MACIE LINK DO NOWEGO BLOGA------->
nigdyniejestzapoznonazmiany.blogspot.com

środa, 30 grudnia 2015

Rozdział 8.

Anakin

Zobaczył swoją padawankę siedzącą samą przy stole i bebrającął w jedzeniu. Zdziwił się że siedzi sama zamiast siąść z klonami. Podszedł do niej. Stał centralnie obok niej z jakieś pięć minut. Nie zauważyła go. -O czym ona tak rozmyśla -pomyślał sobie. 
-Hej Smarku, stoję tu od pięciu minut a ty nawet mnie nie zauważyłaś. O czym tak myślisz? -Powiedział troszkę z nutką troskliwości. 
-Mistrz Yoda przydzielił nam misję -Powiedziała nadal babrając widelcem w ''jedzeniu''. 
-Chyba powinnaś się cieszyć. Gdzie lecimy? 
-Na Shili -Nazwa jej rodzinnej planety ledwo przeszedł jej przez gardło.
-Chyba powinnaś się cieszyć że zobaczysz rodzinę -Powiedział i zaczął jeść.
-Uwierz nie mam po co się cieszyć -Przestała bebrać w papce.
-A wiesz może kto z nami się wybiera?
-Tak. Dar'Nala.
-Kto to wogóle jest? -Spytał zdziwiony Anakin.
-Kto to jest?! -Oburzyła się Ahsoka. -To togrutanka z Shili. Jedna z bardziej znanych togrutanek na tej planecie.
-A ty jesteś znana na Shili? -Spytał Anakin.
-Halo, zapomniałeś?
-A no tak sory...(Jakby co to wiedział że pochodzi z królewskiej rodziny) 
-Oprócz mnie znane też są Raana Tey, Bella Kiwiiks, i Shak Ti. 
Ich rozmowę przerwała Dar'Nala która przyszła zjeść. 
-Cześć Ahsoka -Powiedziała i usiadła obok niej. 
Dar'Nala to dwudziestoletnia togrutanka o czarno-białym lekku i brązowych oczach. Jest to bliska przyjaciółka Ahsoki. Na rodzinnej planecie Shili były nierozłączne po zdradzie Agnes i Reyven.  Niestety bardzo późno poznała swoje umiejętności ponad dwa lata po Ahsoce zatem Rada Jedi nie chciała jej przyjąć ale jej mistrz Mace Widnu (Tak wiem pochrzaniłam) stawił się za nią. I tak oto została Jedi. 
-Ahsoka słyszałam że mam z wami lecieć na Shili. 
-Tak dobrze słyszałaś. -Powiedziała uśmiechając się. 
-Cieszysz się? 
Wysoką spojrzała na Dar'Nale smutnym spojrzeniem.
-A no tak sorry... A tak wogóle to mistrz Yoda zamienił mnie z Barris.
-Na prawdę? Dlaczego? -Zapytał Anakin. 
-Ponieważ mam dobre stosunki z królem Shili który pewnie zostanie obalony. 
-Jak to obalony?  
-Mówią że nie nadaje się n króla.
Wybyiła godzina 12:00 na stołówkowym zegarze. Anakin z Ahsoką i Dar'Nalą udali się do hangaru. Weszli na statek zabierając po jednej skrzyni jedzenia, wody i ubrań dla togrutan. Był z nimi również Rex i pięć innych klonów. Nie lecieli na wojnę wiec nie uzbrajali się zbyt dobrze. Myśleli ze będzie to normalny lot na Shili. Ze tylko dostarcza jedzenie i będzie po wszystkim. Niestety mylili sie. Na planecie togrutan czekała ich dużą niespodzianka. 


---------------------_------_
Dobra nie mam dziś weny...😢 
Mam nadzieję ze to Wam wystarczy. 
Dedyk dla wszystkich!

NMBZW!






 






























































wtorek, 29 grudnia 2015

Rozdział 7.

Dooku


  Siedział od rana w swoim fotelu i rozmyślał o swojej uczennicy (Bez skojarzeń xd).  Z jednej strony ją trochę polubił. Dzięki jej zdobędzie władzę na Shili. Tylko że ona myśli inaczej. Dziwnie się czuje oszukując ją. Bardzo w to wierzy że będzie królową. Cały plan zemsty na Ahsoce nie wychodzi też na dobre Reyven. Była dla niego takim padawanem. Byli jak Anakn i Ahsoka. Tylko że oni byli sobie wierni i lojalni. A on zamiast powiedzieć jej całą prawdę oszukuje ją odkąd jej jego uczennicą. Niestety jego własny mistrz ma nad nim kontrolę i nie może się sprzeciwić z obawy że go zabije. -Czyli wychodzi na to że mam w sobie trochę dobra.- powiedział sam do siebie ale szybko odgonił od siebie tą myśl. Z jednej strony czuł że tak jest a z drugiej jednak bał się zmienić. Jego myśli przerwało pukanie do drzwi. 
-Mistrzu. -Podeszła i ukłoniła się Reyven jak przstoi na ucznia.
-Przynosisz mi dobre wieści? -Zapytał wstając z fotela. 
-Tak mistrzu. Wygląda na to że nasz plan szybko wejdzie w życie.
-A co takiego się do tego przyczyni?
-Rada Jedi wysyła trzech Jedi na Shili aby pomóc im materialnie ponieważ na Shili w obecnej chwili panuje brak żywności.
-Mów dalej.
-Jak mówiłam wysyłają trzech Jedi. W tym wypadku los się do nas uśmiechnął. Wysyłają Anakina, Barris i Ahsokę. 
-Nie są to zbyt dobre wieści. 
-Dlaczego?
-Anakin nie spuszcza swojego padawana z oka po tym co się ostatnio stało. Musimy go jakoś przechytrzyć. 
-Mistrzu mam pewien pomysł ale nie wiem czy się na to zgodzisz.
-Słucham.
-Myślałam że polecisz tam ze mną mistrzu. Zajmiesz się Ankinem a ja Ahsoką. 
-A Barris?
-Barris zajmę się sama -Uśmiechnęła się. 
-I to mi się podoba. Idź zatem szykuj się. Dziś stoczysz walkę ze swoją kuzynkom. Mam tylko jedno pytanie...Skąd to wszystko wiesz? 
-Od Agnes. Moja wierna koleżanka przypłaciła za te informację życiem. -Powiedziała prawie płacząc. 
-Przykro mi. -Odpowiedział jej ze współczuciem.




Reyven



  Wyszła od swojego mistrza i poszła w kierunku swojego pokoju. Myślała o Agnes. Kiedy była mała razem z Ahsoką i Agnes bawiła się na polanie. Pamięta to jak by to było wczoraj. W głębi serca wiedziała że nie powinna zabijać kuzynki. Ale czuła że to jej obowiązek. Jako Sith musiała zniszczyć tych którzy nie są jej wierni. Tak powtarzał jej mistrz.  
  Szła jakieś 10 minut. Czas mijał jej bardzo szybko. Chciała już zemścić się na wszystkich którzy się od niej odwrócili. Zniszczyć, zabić. Te słowa powtarzały się ciągle w jej głowie.Była już przed drzwiami swojego pokoju. Weszła i pierwsze co rzuciło jej się w oczy to zdjęcie na którym była z Ahsoką i Agnes. Były małe. Lecz zamiast zostawić to zdjęcie w spokoju podniosła je mocą i rzuciła o ścianę. Wzięła swoje miecze, przypięła je do paska i wyszła. Pobiegła do hangaru. Tam zobaczyła statek na którym był już jej mistrz i kilka klonów których pojmano jako zakładnicy. Weszła na statek i usiadła na swoim miejscu. Chciała już być na swojej rodzinnej planecie. 


Ahsoka

 

  Obudziła się bardzo wcześnie. Wzięła szybki prysznic ubrała się i pobiegła do stołówki aby coś zjeść. Biegła przez korytarz mijając różnych mistrzów Jedi i adeptów. Spotkała po drodze mistrza Yodę. Zatrzymał ją. 
-Dokąd tak biegniesz padawanie Tano? -Zapytał uśmiechając się. 
-Do stołówki mam sprawę do mojego mistrza.
-Mam dla Ciebie, twojego mistrza i przyjaciółki misję. 
-Tak? Jaka to misja? 
-Nic trudnego to nie jest. Na Shili polećcie. Twoi rodacy kryzys przeżywają. Ich plony uległy zniszczeniu przez inwazję separatystów. 
-Mistrzu... -Lecz gdy już się obejrzała nie było go. Zniknął.
Szła przez korytarz ze smutną miną. Ta misja zniszczyła jej dzień. Miała nadzieję że obejdzie się z powrotem na jej rodzinną planetę. Spotka bliskich którzy jej nienawidzą.
  Weszła do stołówki. Stanęła w kolejce mając wciąż smutną minę. Wzięła talerz i nałożyła sobie tą papkę którą inni nazywają jedzeniem. Siadła w najbardziej odludnionej części stołówki. Wybrała stół przy którym nikt nie siedział. -Dlaczego akurat mi przydzielili tą misję?! Chcieli zrobić mi na złość?! Wiedzą że nienawidzę tej planety! Jest tyle planet które przeżywają kryzys ale nie akurat musieli przydzielić mnie na Shili! -Była oburzona. Czuła się fatalnie. Okazało się jeszcze że źle nastawiła budzik i wstała pół godziny za wcześnie. Wywniskowała to z dużego zegara wiszącego na ścianie. -Nikt mi nie wmówi że ten dzień będzie dobry -Powiedziała i westchnęła cicho. 


Anakin

  Obudził się jak zawsze z uczuciem że zaraz będzie musiał zwalić z łóżka swojego upierdliwego padawana. Wstał wziął szybki prysznic i ubrał się. Wyjrzał przez okno. -Zapowiada się dobry dzień -Pomyślał. (Nie chwal dnia przed zachodem słońca) Wyszedł z pokoju i skierował się w kierunku pokoju Ahsoki. Myślał jaką im dzisiaj przydzielą misję. Podróż na drugą stronę  świątyni zajęło mu piętnaście minut. -Cholera. Dlaczego przydzielili jej pokój na drugim końcu?! -Oburzył się w duchu. Otworzył drzwi od jej pokoju i już gotów zrzucić z niej kołdrę zobaczył że jej nie ma. Zobaczył że jej zegar jest źle nastawiony. -Ocho... -Pomyślał. Udał się zatem do stołówki coś zjeść ponieważ był strasznie głodny. Wszedł wziął papkę i rozejrzał się za znajomymi. Zobaczył Ahsokę siedzącą i bebrającął w jedzeniu. 


------------------------------------------------------------------------
No dobra... Rozdział siódmy skończony. 
Co o nim sądzicie? 


NMBZW!  

niedziela, 27 grudnia 2015

Rozdział 6.

Anakin


Bieg z Ahsoką był bardzo męczący dlatego gdy przybiegł już do pokoju położył ją na łóżko i sam usiadł na podłodze. Czuł się wspaniale! Chyba nigdy się tak nie czuł. Chciał żeby takie uczucie towarzyszyło mu do końca życia! 
-Chyba pobiłeś rekord ginesa w biegu na czterysta metrów -Zażartowała Barris stojąca w drzwiach.
-Śledziłaś mnie? -Zapytał zdyszany po sprincie z Ahsoką na rękach.
-Tak. Myślałeś że nie wyczuje że nie ma Abige? -Zapytała z lekką złosiliwością.
-Ahsoki. -Poprawił ją.
-Abige. Posłuchaj od teraz masz tak na nią mówić. Tak powiedział mistrz Yoda. -Podeszła do niego.
-Wiedziałaś o tym?
-O czym?
-Że Ahs... Abige jest demonem.
-Nie. Ale wyobrażam sobie jakie to musiało być dla niej trudne. Ale też się trochę na niej zawiodłam.
-Ty przynajmniej się z nią nie pokłóciłaś.
-Ale chciałam jej zrobić burę. A wracając do Abige. Po co ją tu przyniosłeś?
-Chciałem ją obudzić. Na butelce od tej trutki znalazłem list. Jej matka chciała pomóc jej otruć się. Jeśli obudzimy w ciągu 6 godzin zobaczymy ją i będę mógł ją przeprosić -Pokazał jej list od matki jego padawana.
Gdy przeczytała cały list pociekła jej łezka. Jej przyjaciółka chciała się zabić! Dlaczego?! Przecież było jej dobrze. Czy to zatrucie było spowodowane tą klątwą? Czuła że zaraz straci przytomność ale nie mogła. Musiała pomóc Anakinowi obudzić Abige... Jej rzyjaciółkę.
-Barris masz jakiś pomysł aby ją obudzić?
-Hmm... Chyba tak. Odsuń się -Gdy się odsunął usiadła i zaczęła medytować.
Anakinowi wydało się to trochę dziwne ale nie chciał jej wchodzić w drogę. Teraz każdy pomysł na obudzenie Abige był idealny.
-Ahsume a buher la smerhfr -Powiedziała coś w jej języku. (Kliknęłam pierwsze lepsze litery). Oczy Barris po otwarciu zrobiły się białe a Abige uniosła się.  Gdy opadła na łóżko Anakin razem z Barris  podbiegli do niej. Ona odziwo wstała. Ale nie była taka normalna. Była jak po zamianie w demona. Miała również skrzydła.
-Barris... Co się stało? -Powiedziała podnosząc się i trzymając za głowę.
-Abige! -Krzyknął Anakin już przezwyczajony do jej nowego imienia. 
-Dlaczego mówicie do mnie Abige? 
-YYY... Barris pozwól na słówko -Powiedział ciągnąc Barris za ramię.
-Co ty z nią zrobiłaś?
-Usunęłam z niej klątwę -Powiedziała z dumą. 
-To dlaczego nadal wygląda jak demon?!
-To są skutki uboczne -Uśmiechnęła się.
-O nie nie nie nie nie! -Krzyknęła Abige -Dlaczego przerwaliście mój sen?! Teraz na zawsze będę demonem!
-Abige spokojnie. Nie jesteś demonem. Zdjęłam klątwę. Jesteś normalną togrutanką -Położyła najej ramieniu rękę.
-Ale jak? Na tą klątwę nie ma sposobu. Jak? -Powiedziała zdumiona Ahsoka.
-Moc Mirlian (Chyba tak to się pisze xd) jest potężna. Nic nie zdoła jej powstrzymać. 
-Barris... Dziękuje! -Rzuciła się na jej szyję. 
-Abige... Przepraszam że się z tobą pokłóciłem. Bardzo tego żałuję czy wybaczysz mi to? -Zapytał jej mistrz.
-No jasne rycerzyku -Wybaczyła mu -Ale mam prośbę... Mówcie na mnie Ahsoka anie Abige.
-Jasne -Odrzekł Anakin równocześnie z Barris.




 Inna Postać


 Siedział w fotelu i czekał na swego nowego ucznia. Chciał aby jego plan się udał. Zaplanował wszystko. Jak będzie wyglądać Courusant gdy to on przejmie władzę. Co wprowadzi w życie. Jakie prawa będą obowiązywać w jego królestwie. 
  Rozmyślanie przerwała mu jego uczennica. 
-Mistrzu -Podeszła do niego i ukłoniła się. 
-Więc czy udało Ci się wprowadzić plan zemsty na republikę? -Spytał w pełni oczekujący odpowiedzi. 
-Tak mistrzu. Ahsoka złapała haczyk. Teraz nawet cała Republika nie zdoła jej ocalić chyba że to ona sama zdoła stawić nam czoła. Ale nie sądzę. Chyba że nie kocha swojej matki i rodzeństwa. 
-Doskonale! Będzie z Ciebie świetny Sith Reyven. 


Reyven


Reyven to togrutanka o szaro-białym lekku. Imię odziedziczyła po babci która była królową na Shill. Jest kuzynkom Ahsoki lecz Ahsoka o tym nie wie. Ma czarną krótką sięgającą do wcięcia na brzuchu bluzkę z długim rękawem. Także brzuch ma odkryty. Na biodrach zwisa zwykły czerwony pasek na którym jest zawieszony jej miecz świetlny o czerwonym ostrzu. Ma czarne leginsy i zwykłe czarne botki sięgające do kostek. Ma podobne znaki na twarzy do swojej kuzyki. Jej oczy są mocno brązowe prawie że czarne. Jest szkolona na Sitha przez Dooku. W przyszłości chce zostać wielkim i potężnym Sithem i jak sądzi jej mistrz ma duże szanse. Chce zemścić się na Ahsoce ponieważ przeszła z ciemnej na jasną stronę mocy. Z tego co słyszała też ma duże szanse na zostanie potężną królową Shill i Jedi. Lecz ona uważa że to ona powinna zasiąść na tronie. Chce zatem się z nią zmierzyć i pokonać w walce i pokazać że to ona jest lepsza. Lecz Dooku powiedział jej że Ahsoka jest od niej silniejsza. Zatem trenuje bardzo dobrze. I jest przekonana że ją pokona. 



----------------------------------------------------------------------------
No i co... Jest kolejny rozdział. 
Na ile oceniacie mojego bloga? 
Od 0-10. Piszcie w komach. 
i...
NMBZW!    

















 




 

sobota, 26 grudnia 2015

Rozdział 5.



Anakin


-O nie Ahsoka! -Krzyknął po czym bezzwłocznie zaniósł ją do medyka. Gdy medyk ją zabrał udał się jeszcze raz do jej pokoju aby przynieść lekarzowi  tabletki którymi nafaszerowała się Ahsoka. Żałował tego że się z nią pokłócił. Tak bardzo chciał cofnąć czas! Być mądrzejszym i odpuścić jej. Teraz z jego punktu widzenia zobaczył że to naprawdę było dla niej trudne. Nie potrafił jej zrozumieć. Teraz to on powinien leżeć na łóżku szpitalnym i to medycy powinni ratować mu życie. Jeszcze nigdy się tak nie czuł. Nie chciał aby stracił kolejną osobę. Najpierw jego matka a później Obiwan. Chociaż śmierć Obiwana była udawana ale to był dla niego wielki cios. Teraz z niewiadomo jakiego powodu jego myśli przeszły na Padme. Myślał o niej. Myślał czy kiedyś ktoś się dowie o ich małżeństwie. -Ale zaraz! Teraz powinienem myśleć o Ahsoce! -przerwał sobie rozmyślanie i Padme. Doszedł do jej pokoju. Wszedł i wziął do rąk słoik z tabletkami. Gdy odwrócił butelkę zobaczył kartkę z krótkim listem


<Moja Kochana córko>
Słyszałam że chcesz się otruć.
Mogę Ci w tym pomóc.
Oto tabletki które mogą Cię zabić.
Wtedy możesz zostać aniołem a nie demonem.
Ale niestety są tego skutki.
Ci którzy Cię kiedykolwiek skrzywdzili nigdy Cię nie zobaczą.
Ale jeśli ktoś obudzi Cię w ciągu następnej doby obudzisz się i nie będziesz mogła tego odwrócić.
Zastanów się.
Masz czas do północy.




-Tak! Czyli ona nie umarła tylko śpi! –Ucieszył się. Pobiegł szybko do sali medycznej gdzie leżała Ahsoka.
Biegł korytarzem szybciej niż kiedykolwiek. W sumie miał jeszcze szesnaście godzin ale chciał jak najszybciej obudzić Ahsokę. Tak się cieszył że nie jest jeszcze za późno.
 Wbiegł do sali i rozejrzał się. Szukał Ahsokę. Lecz jakby jej tu nie było. Lecz gdy wysondował ją mocą znalazł ją. Leżała za zasłoną. Miała podłączoną kroplówkę. Wpadł na pomysł jak j a obudzić. Ale musiał zrobić coś szalonego. Musiał ją porwać. Wziął ją na ręce odłączył kroplówkę i wybiegł z nią przez drzwi. Znowu musiał przebiec około 400 metrów ponieważ tyle wynosiła odległość między medykiem a pokojem Ahsoki. Biegł i biegł i męczył się ale chciał ją uratować. Teraz gdy był tak blisko uratowania jej nie mógł odpuścić! Bieg sprintem zajął mu  około trzech minut. Ahsoka nie ważyła zbyt dużo. Wbiegł do pokoju i…


Hejka! A tak strzeliłam sobie krótki rozdział.

Specjalnie chciałam zbudować napięcie J

OK! Do zobaczenia MOŻE JUTRO!

I….

NMBZW!!!

piątek, 25 grudnia 2015

Rozdział 4.

Ahsoka

Widziała tylko ciemność nie wiedziała co się stało. Pamiętała że walczyła z Dooku i że Anakin dowiedział się o jej prawdziwym imieniu. Ale... coś się jeszcze stało. Pamięta głos swojej matki. -O nie.-pomyślała. Teraz Anakin dowie się o wszystkim! O tym dlaczego zmieniła imię skąd pochodzi i o innych rzeczach! Ale coś martwiło ją jeszcze bardziej. Jak ma pokonać Dooku gdy teraz Anakin i inni będą próbowali ją powstrzymać?! Przecież teraz jej mistrz nie odstąpi jej na krok! Musiała coś wymyślić. -Może ucieczka? Niee przecież nie chcę zostawić moich przyjaciół. Hmm... a może zostanie demonem na zawsze? Nie. Tego też nie chcę. Została mi tylko jedna opcja... po prostu umrzeć. Umrzeć i nie przeżywać tego wszystkiego.
 Wybieranie jednej z tych opcji przerwały jej głosy medyków. Powoli otworzyła oczy i zobaczyła Barris. Jej przyjaciółkę z którą nie roztawał się od roku.
-Ahsoka! Słyszysz mnie?! Ahsoka!-Coraz głośniej słyszała krzyki Barris.
-Tsak. Spokojnie.-Wyszeptała.
-Dzieki Bogu! -Dziękowała Barris.
-Co się stało?-Powiedziała podnosząc się powoli.
-Zemdlalaś kiedy próbowałaś zabić Dooku.-Powiedziała patrząc w notatki.
-Że co?! Chciałam zabić Dooku?!-Krzyknęła na całą lecznicę jakby o tym zapomniała.
-Tak. Ale twój mistrzunio chciał abym Ci nic nie mówiła bo on sam chce Ci to wytłumaczyć.
-Gdzie go znajdę?
-Na zewnątrz. -Wskazała długopisem na drzwi.
Ta poderwala się i wybiegła na zewnątrz. Obejrzała się po korytarzu i zobaczyła Anakina przyglądającemu się na Courusant przez szklaną szybę.
-Rycerzyku, wytłumacz mi co się stało-Powiedziała spokojnie i ten odwrócił się.
-Ahsoko. Twoja matka jest tu i wszystko opowiada radzie. Natomiast... Chciałaś zabić Dooku, jesteś demonem i gdy go zabijesz twój ojciec uwolni Cię od tej klątwy i nie będę Cię spuszczał z oka.-powiedział w dużym skrócie.
-Posłuchaj... ja chciałam Ci to powiedzieć ale nie byłam na to gotowa-powiedziała ze skruchą w głosie.
-Wiem bo nie wiesz czy mozna mi ufać... ja Cię dokladnie rozmumiem -Powiedział z irytacją i odszedł.
-Ale...- Nie zdążyła dokończyć. Odszedł... Tak po prostu. Pokłuciła się z nim na poważnie pierwszy raz. Nie mogła w to uwierzyć. Chciała się zabić. Już wiedziała którą opcję wybierze.





W tym samym czasie- Rada Jedi



 -Także do jest historia mojej córki -Opowiedziała wszystko Arlea (matka Ahsoki)
-Nie do uwierzenia jest -Powiedział mistrz Yoda. 
-Myślałem że znam Ahsokę wystarczająco -Powiedział Plo.
-Dobrze możesz już odejść -Powiedział Yoda do wysokiej togrutanki o różowo-białym lekku. Gdy wyszła znów zaczął mówić. -Nie możemy Ahsoki z Zakonu Jedi wydalić. Musimy się o nią zatroszczyć jak należy -Stwierdził zielono skóry mistrz. 
-Ale jak? -Zapytał Obiwan.
-Chyba znam na to sposób - Odrzekł -Ale teraz wybaczcie muszę zamienić słówko z mistrzem Sywalkerem. 
Wszyscy wyszli z sali. Ten za pomocą hologramu wysłał wiadomość do Anakina. Przyszedł po piętnastu minutach. 
-Mistrzu wzywałeś mnie -Odrzekł stając u progu drzwi. 
-Tak siadaj proszę -Zaprosił go i wskazał ręką na pomarańczową pufę. 
-O co chodzi mistrzu?
-O padawana twego. Pokłóciłeś się z nim i to pożądnie. 
-Wiem że nie powinienem ale nie mogłem znieść tego że mi nie powiedziała od razu -Rzekł z żalem w głosie. 
-Wiem przez co przechodziłeś ale nie miałeś racji kłócąc się z nią. Czasem nie jesteśmy gotowi na takie poświęcenie. Powinieneś wczuć się w sytuację jej. To dla niej ciężkie przeżycie nie powinieneś więc zaczynać kłótni.
-Ale co teraz mam zrobić? Co z nią będzie?
-Przeprosić ją powinieneś. A sposób na klątwę znam. Jutro z Ahsoką na lądowisko przyjdź. 
-Będzie ciężko ale spróbuje -Po tych słowach wyszedł i skierował się w stronę pokoju Ahsoki. 



Anakin 5 min później 


Stał przed jej drzwiami. Zapukał. Lecz nie odpowiadała. Zapukał drugi raz lecz żadnej odpowiedzi nie otrzymał. Postanowił że sam do niej wejdzie. Lecz widok jaki go tam zastał sprawił że żałował a z drugiej strony radował że do niej wszedł. Zobaczył Ahsokę leżącą na ziemi. Na stoliku leżały tabletki...

----------------------------------
Dedyk dla wszystkich!
Proszę napiszcie coś w komentarzach pliss...
NMBZW!