Ahsoka
Wybieranie jednej z tych opcji przerwały jej głosy medyków. Powoli otworzyła oczy i zobaczyła Barris. Jej przyjaciółkę z którą nie roztawał się od roku.
-Ahsoka! Słyszysz mnie?! Ahsoka!-Coraz głośniej słyszała krzyki Barris.
-Tsak. Spokojnie.-Wyszeptała.
-Dzieki Bogu! -Dziękowała Barris.
-Co się stało?-Powiedziała podnosząc się powoli.
-Zemdlalaś kiedy próbowałaś zabić Dooku.-Powiedziała patrząc w notatki.
-Że co?! Chciałam zabić Dooku?!-Krzyknęła na całą lecznicę jakby o tym zapomniała.
-Tak. Ale twój mistrzunio chciał abym Ci nic nie mówiła bo on sam chce Ci to wytłumaczyć.
-Gdzie go znajdę?
-Na zewnątrz. -Wskazała długopisem na drzwi.
Ta poderwala się i wybiegła na zewnątrz. Obejrzała się po korytarzu i zobaczyła Anakina przyglądającemu się na Courusant przez szklaną szybę.
-Rycerzyku, wytłumacz mi co się stało-Powiedziała spokojnie i ten odwrócił się.
-Ahsoko. Twoja matka jest tu i wszystko opowiada radzie. Natomiast... Chciałaś zabić Dooku, jesteś demonem i gdy go zabijesz twój ojciec uwolni Cię od tej klątwy i nie będę Cię spuszczał z oka.-powiedział w dużym skrócie.
-Posłuchaj... ja chciałam Ci to powiedzieć ale nie byłam na to gotowa-powiedziała ze skruchą w głosie.
-Wiem bo nie wiesz czy mozna mi ufać... ja Cię dokladnie rozmumiem -Powiedział z irytacją i odszedł.
-Ale...- Nie zdążyła dokończyć. Odszedł... Tak po prostu. Pokłuciła się z nim na poważnie pierwszy raz. Nie mogła w to uwierzyć. Chciała się zabić. Już wiedziała którą opcję wybierze.
W tym samym czasie- Rada Jedi
-Także do jest historia mojej córki -Opowiedziała wszystko Arlea (matka Ahsoki).
-Nie do uwierzenia jest -Powiedział mistrz Yoda.
-Myślałem że znam Ahsokę wystarczająco -Powiedział Plo.
-Dobrze możesz już odejść -Powiedział Yoda do wysokiej togrutanki o różowo-białym lekku. Gdy wyszła znów zaczął mówić. -Nie możemy Ahsoki z Zakonu Jedi wydalić. Musimy się o nią zatroszczyć jak należy -Stwierdził zielono skóry mistrz.
-Ale jak? -Zapytał Obiwan.
-Chyba znam na to sposób - Odrzekł -Ale teraz wybaczcie muszę zamienić słówko z mistrzem Sywalkerem.
Wszyscy wyszli z sali. Ten za pomocą hologramu wysłał wiadomość do Anakina. Przyszedł po piętnastu minutach.
-Mistrzu wzywałeś mnie -Odrzekł stając u progu drzwi.
-Tak siadaj proszę -Zaprosił go i wskazał ręką na pomarańczową pufę.
-O co chodzi mistrzu?
-O padawana twego. Pokłóciłeś się z nim i to pożądnie.
-Wiem że nie powinienem ale nie mogłem znieść tego że mi nie powiedziała od razu -Rzekł z żalem w głosie.
-Wiem przez co przechodziłeś ale nie miałeś racji kłócąc się z nią. Czasem nie jesteśmy gotowi na takie poświęcenie. Powinieneś wczuć się w sytuację jej. To dla niej ciężkie przeżycie nie powinieneś więc zaczynać kłótni.
-Ale co teraz mam zrobić? Co z nią będzie?
-Przeprosić ją powinieneś. A sposób na klątwę znam. Jutro z Ahsoką na lądowisko przyjdź.
-Będzie ciężko ale spróbuje -Po tych słowach wyszedł i skierował się w stronę pokoju Ahsoki.
Anakin 5 min później
Stał przed jej drzwiami. Zapukał. Lecz nie odpowiadała. Zapukał drugi raz lecz żadnej odpowiedzi nie otrzymał. Postanowił że sam do niej wejdzie. Lecz widok jaki go tam zastał sprawił że żałował a z drugiej strony radował że do niej wszedł. Zobaczył Ahsokę leżącą na ziemi. Na stoliku leżały tabletki...
----------------------------------
Dedyk dla wszystkich!
Proszę napiszcie coś w komentarzach pliss...
NMBZW!
----------------------------------
Dedyk dla wszystkich!
Proszę napiszcie coś w komentarzach pliss...
NMBZW!
Nie tylko nie to! Ahsoka dlaczego!? Tak mi smutno czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńA ja czekam na następny rozdział na tw blogu ;)
Usuń