Ahsoka
Bardzo się bała spotkania z radą. Miała tylko jedno w głowie... Znów stać się normalną togrutanką a nie togrutano-demonem. Chciała żyć jak dawniej. Teraz w głowie miała same czarne scenariusze. Myślała że rada jej nie zaakceptuje taką jaką jest. Myślała że wydalą ją z zakonu. Nie chciała tego. Zakon to całe jej życie! Bez niego, bez przyjaciół, bez Anakina jest nikim! Chyba by się powiesiła gdyby ją wyrzucili!
Szła razem z Anakinem przez długi korytarz. Chyba jej mistrz coś wyczuwał... Wyczuwał że jest bardzo zestresowana. I miał rację. Przez całe życie w zakonie nikomu nie mówiła kim naprawdę jest. Nie chciała stracić przyjaciół. Ale czuła że jednak może tak się stać.
Weszli do sali gdzie wszyscy członkowie rady już siedzieli na swoich miejscach. Zobaczyła też firankę wiszącą na ścianie.
-Padawanie Tano...-Zaczął mistrz Yoda.
-Czy dziewczynę tą znasz?- W tej chwili firanka się odsłoniła a za szybą zobaczyła Agnes. Dziewczynę która walczyła z Anakinem.
-Tak mistrzu.
-Możesz nam powiedzieć kim ona jest?
-To Agnes. Pochodzi z Shill. Jej rodzice porzucili ją i przygarnęliśmy ją. Byłyśmy do czasu przyjaciółkami.
-A dlaczego do czasu pewnego?
-Ponieważ... -W tej chwili Anakin czuł jak w jego padawance gromadzi się wielka kula stresu.
-Ponieważ... pochodzę z rodziny królewskiej... i...
-Mów śmiało dalej.
-I... Mój ojciec jest królem Demo... nów... Moja matka i reszta mojego rodzeństwa jest aniołami. Tylko ja miałam takiego pecha. Błagałam ojca o to aby pomógł mi stać się normalną togrutanką... ale... powiedział że zrobi to pod warunkiem że w wieku 18 lat przeistoczę się w demona i zabiję Dooku.
-A co do tych spraw ma Dooku?-Powiedział Kenobi.
Na imię jej zabójcy jej lekku zrobiło się granatowe a oczy... Tak mocno niebieskie że żaden z rady jej nie poznał.
-Bo in mnie zabił! Mnie i moją rodzinę! Dwóch braci, siostrę, matkę i ojca! To przez niego noszę na sobie tę głupią klątwę!-Krzyczała płaczącym głosem.
-Przepraszam...-Jąknęła Ahsoka i znów stała się jak dawniej.
-A twoje miecze?-Spytał Anakin.
-To jest jedyna rzecz której w tej chwili nie rozumiem.
-Więc swe miecze pokarz-Powiedział Yoda.
Ahsoka podeszła do niego i dała mu swe miecze. Ten je zapalił. Wszyscy przyglądali się mieczom Ahsoki. Nigdy w życiu nie widzieli takich mieczy.
-Dobrze to wystarczy mi. Możesz już odejść.
Ahsoka posłusznie wykonała rozkaz i wyszła. Anakin chciał pójść za nią ale Yoda go zatrzymał.
-Ty Anakinie zostań.
-I co teraz będzie?- Powiedział mistrz Kit Fisto.
-Musimy pomóc jej do Dooku się dostać.
-Że co ?! Przecież to niebezpieczne! -Zaczął wykrzykiwać Anakin.
-Wiem. Ale każdy swoją rolę pełni w przeznaczeniu. Jeśli Ahsoka Dooku pokona to wtedy twój padawan nie będzie demonem. Teraz ból ją dotyka z tego powodu. Będzie to też punkt dla Republiki.
-Ale...
-Anakinie musimy spróbować...-Przerwał Kenobi.
Godzinę po rozmowie z radą poszła spać. Nie spała całą noc. Weszła do pokoju i położyła się.
Ciemność...
Widzi matkę... Swoich braci i siostrę. Siedzą schowani w ciasnym pokoiku. Ktoś otwiera drzwi i zabija! Nic nie może zrobić.
-Mamo!
Ciemność...
Widzi Shill. Nie wygląda jak wcześniej. Miasto jest zrujnowane. Pali się. Widzi swoich sąsiadów. Nie żyją. Widzi jak jej rodacy idą gęsiego zakuci w kajdany. Demony prowadzą ich do bramy zguby.
Ciemność...
Widzi siebie inną niż teraz. Zamieniła się w demona. Ma czarne jak kosmos skrzydła. Widzi ojca. Podchodzi do niego i zabija go.
Ciemność...
Siedzi na tronie. Ma koronę na głowie. Ludzie się jej kłaniają.
Ahsoka Królowa patrzy się na nią. Jej oczy są prawie białe. Uśmiecha się szyderczo i śmieje.
-AAAA! -Obudziła się z krzykiem. -O nie...-Zerwała się z łóżka założyła szatę aby nikt jej nie zauwarzył i pobiegła w stronę hangaru. Jej oczy wyglądały tak jak w jej śnie. Czuła że ma coś na plecach. Nie wie co. Na korytarzu spotkała Anakina.
-Ahsoka! Gdzie biegniesz?!-Puścił się w pogoń za nią. Ta jednak upadła bo się potknęła. Gdy usiadła na schodach Anakin podszedł do niej.
-Ahsoka? Co się z tobą dzieje?-Zdjął jej kaptur z głowy pomimo jej sprzeciwu. Spojrzała na niego jej oczy były niebieskie. Prawie białe. A lekku... Zrobiło się granatowe.
-To znak...
-Jaki znak do cholery?!-Gdy się jej o to zapytał wstała i zdjęła szatę. Zobaczył czarne skrzydła na jej plecach.
-Ahsoka ty... ty...
-Jestem demonem. Juz czas na Dooku.-Po tych słowach zaczął się zamach na świątynie. Po wybychu bomby pobiegła w stronę okrętu separatystów.
-Ahsoka! Stój! To niebezpieczne!-Krzyczał biegnąc za nią Anakin...
-----------------------------------------------------------------
Nie wiem co mam o tym myśleć... Myślę że chyba jest dobrze:)
A wy jak myślicie?
NMBZW!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz